Pogrzeby oficerskie działaczy sekretarzy PPR w powojennej Bychawie poległych i zabitych skrytobójczo w walce o utrwalenie władzy ludowej.
Pierwszy pogrzeb oficera wojska polskiego Mieczysława Spozowskiego, rodowitego Bychawianina poległego na południowo-wschodniej Lubelszczyżnie.
Kapitan Mieczysław Spozowski, rodzony brat Zenka Spozowskiego, mojego dalszego sąsiada z ulicy Turobińskiej. Mieszkał w centrum Bychawy w miejscu gdzie znajduje się obecnie poczta. Był młodym oficerem Wojska Polskiego.
Poległ zaraz po wojnie w walce z bandami UPA w powiecie tomaszowskim. Byłem w tym czasie w centrum miasta Bychawy, stojąc w bramie obok apteki pana mgr. Garbalskiego. Na czele pogrzebu szła orkiestra wojskowa grając żałobnego marsza Chopina, zaraz za orkiestrą czterej oficerowie w galowych mundurach nieśli trumnę na ramionach, w czapkach rogatywkach z zapiętymi paskami pod brodą i bronią krótką przy pasach. Na środku trumny leżała galowa czapka oficerska – rogatywka. Przed trumną żołnierze nieśli na poduszkach odznaczenia bojowe i zdjęcie – portret przepasany czarnym kirem – wstęgą. Tuż za trumną szła rodzina, delegacje Wojska Polskiego ze sztandarem pułkowym i wieńcami i kompania honorowa z M. P. jednostki wojskowej z karabinami na ramionach. Tuż za wojskiem długi kondukt pogrzebowy licznych Bychawiaków, tuż przed skrętem na cmentarz kondukt na wydaną komendę zatrzymał się na krótko, jakby żegnając się z domem rodzinnym poległego z Ukraińcami oficera WP.
Zabitego oficera na cmentarzu pożegnał płk. Dowódca pułku z pamięci długo mówił o zasługach bojowych i czynach bohatera, którego w tak młodym wieku przyszło nam pożegnać po raz ostatni, na rodzinnej ziemi Bychawskiej, której to oddał swoje życie w walce z Ukraińską Powstańczą Armią na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej Polskiej. Po przemówieniu dowódcy, trumnę z ciałem poległego oficera złożono do grobu i kompania honorowa WP trzykrotną salwą honorową pożegnała swojego kolegę oficera.
Edward Styżej. Ciąg dalszy nastąpi.
0 komentarzy