Ks kan Dominik Maj – wspomnienie Stanisławy Misztal.
Jak wspominam Ks. Kan Dominika Maja.
Ś+P Ks. Kan Dominika Maja poznałam jako małe dziecko, odkąd mogę sięgnąć wstecz swoją pamięcią. W jego obecności zdawałam egzamin pozwalający przystąpić do I-szej Komunii Świętej. Uroczystość pierwszokomunijną też przeżyłam wraz z dużą grupą dzieci z Ks. Dominikiem, który dzielił swoją wielką radość wraz z nami.
Kolejne lata to spotkania z księdzem z racji I-szych piątków i I-szych sobót miesiąca. Dużą gromadką gromadziliśmy się na rozważaniach drogi krzyżowej, nabożeństwach różańcowych w miesiącu październiku. W m-cu maju radość sprawialiśmy księdzu śpiewając Litanie Loretańską i pieśni Maryjne w swoich wioskach przy kapliczkach i krzyżach przydrożnych. Często uczestniczyłam w roratach poprzedzających olejne rocznice narodzin Jezusa (w dużych grupach przychodziliśmy z lampionami zrobionymi z tektury, oklejone były bibułą w różnych kolorach z wyciętymi krzyżykami lub serduszkami z czterech stron przez które błyskały zapalone świeczki).
Będąc już w szkole średniej w Lublinie wracałam na każdą niedzielę do domu, by móc rano o godzinie 9,00 brać udział we Mszy Świętej, którą celebrował lub głosił homilię Ks. Kanonik. Było to dla mnie, prostym językiem mówiąc, ładowanie akumulatora by nie zgubić się w wielkim mieście. I tak z wielką rzeszą młodzieży dorastaliśmy duchowo pod skrzydłami Ks. Dominika. Swoimi oczyma patrzyłam na księdza, który przeszedł piekło na tej ziemi. Cudem przeżył. Zdumiewałam się jego pogodnym wyrazem twarz, spokojem, łagodnością, serdecznością, wielką pobożnością i życzliwością.
Z wikariuszy którzy pomagali ks Kan. troszczyć się o parafię pamiętam ks Jerzego Rysa, ks Wilka, imienia nie pamiętam, Ks Jana Kiełbasę, ks Aleksandra Zenia.
Byłam uczestniczkę trzech pielgrzymek z ks Dominikiem i S. Stanisławą Cwyl.
Już jako 12-letnie dziecko z dziećmi z Gałęzowa (było nas 24 osoby w tym moja siostra), w wakacje 1968 roku pielgrzymowaliśmy pociągiem „ciuchcią” do Niepokalanowa – Krakowa – Częstochowy. Jestem wdzięczna Ks. Kan. za wszelkie doznane przeżycia, że mogłam w Krakowie na Skałce klęczeć przy sarkofagu Św Stanisława Biskupa, męczennika krakowskiego a mojego patrona, zobaczyć na Wawelu grobowce królów i innych godnych tego miejsca zmarłych. Zwiedziliśmy zabytki kultury, w podskokach dotykaliśmy serce dzwoni króla Zygmunta, na szczęście. Wielkim przeżyciem była dla nas dzieci Jasna Góra – nie opisuję wspomnień z tego świętego miejsca, lecz radze każdemu odwiedzić tę wspaniałą duchową stolicę Polski. Do dzisiaj nie zapomniałam jeszcze Niepokalanowa, miejsca w którym pracował i modlił się dzisiaj przez kościół uznany za świętego męczennika O. Maksymilian Maria Kolbe, o którym bardzo często opowiadał nam Ks. Kan. Oglądaliśmy wprost teatralne wykonanie drogi krzyżowej oraz szopkę Bożonarodzeniową wykonaną przez O. Franciszkanów na uroczyste obchody 1000 lecia Chrztu Polski, gdzie Bożemu Dzieciątku na obracającej się dookoła płycie wokół żłóbka kłaniały się historyczne postacie począwszy od Mieszka I, kmieciów, po czas współczesny, które tworzyły naszą kulturę narodową. Podobną szopkę na kolejne święta Bożego Narodzenia Ks Kanonik z pomocą ks wikariuszy i parafian urządzili w naszym kościele.
Drugi raz pielgrzymowałam z ks Kan do Częstochowy i Krakowa
w 1971 roku w wakacje po ukończeniu szkoły podstawowej, a trzeci raz w 1976 roku. Był to wrzesień. Ks. Kan już kolejny raz zorganizował pielgrzymkę autokarem do Niepokalanowa – Krakowa – Częstochowy. Uczestniczyli parafianie w średnim i starszym wieku, z czego większość to byli wierni z Zaraszowa. Była to ostatnia wspólna podróż, gdyż niespodziewanie zmarł 12. 11. 1976 r. będąc na wyjeździe w Krakowie.
Więcej moich wspomnień jest zamieszczonych w książce wyd. przez księdza Jerzego Krawczyka.
To że nasza kaplica w Zarszowie jest pod wezwaniem „Królowej Polski” z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że to nie przypadek lecz zasługa ks. Dominika, gdyż do tronu Królowej Polski prowadził liczne pielgrzymki, powierzał nas jej opiece, bardzo często wspólnie odmawialiśmy „Pod Twoją Obronę”.
Mimo upływu lat pamiętam ten powojenny czas,
kiedy to wieczorami jesienią i zimą, w moim rodzinnym domu, na nowo przeżywali wydarzenia z lat okupacji oraz represje po wyzwoleniu. W domu często przebywali sąsiedzi, znajomi, kuzyni, do późnych godzin opowiadali o żołnierzach AK, partyzantce, Katyniu, hitlerowcach, sowietach, bandzie UPA, o represjach wobec księży i kościoła. Bardzo często mówili o ks Kan. Dominiku. Z tych opowiadań do dziś zapamiętałam jak bardzo był prześladowany przez ówczesne władze. Często wzywany na posterunek milicji, płacił kary, ograniczali mu swobodę działania jako duszpasterza np.: za wyjście z procesją w Uroczystość Bożego Ciała poza plac kościelny, za odważne mówienie prawdy o naszej historii czy też obecnej sytuacji w państwie. Ograniczali prawa swobodnego wyznawania wiary, wprost mówiąc uprzykrzali życie. Zarzuty dotyczyły również organizowania wyjazdów do sanktuariów o których nigdy nie informował z ambony, lecz dyskretnie jedni drugim przekazywali tę wiadomość.
Jako uczennica szkoły podstawowej a potem średniej
nie spotykałam swoich nauczycieli na Mszy Świętej. Chodzili do kościoła ale z daleka od rodzinnej parafii. Dziękuję Bogu, że dzięki postawie takich ludzi jak ks. Kan Dominik Maj doczekaliśmy się wolności w wyrażaniu swojej wiary która dzięki nim przetrwała. Dziękuję Bogu za to, że moje wnuki mogą razem ze swoimi wychowawcami i nauczycielami wspólnie gromadzić się na Świętej Eucharystii. Za to, że nauczyciel gra podczas Mszy Św na organach, a pani Bożena Koziej Dyrektor naszej Szkoły Podstawowej w Zaraszowie dnia 13. 11. 2016 roku po zakończonej bardzo uroczystej Mszy Świętej z udziałem dzieci, które do liturgii przygotowała pani Katechetka Ania Mazurek, a była to Msza Dziękczynna za 100 lat istnienia naszej szkoły w obecności naszego czcigodnego ks Kan. Dziekana a zarazem proboszcza Andrzeja Kusia, naszego rodaka Ojca Jezuity Misjonarza Bożego Miłosierdzia Krzysztofa Łaszcza, wobec swoich współpracowników nauczycieli, dzieci i wszystkich biorących udział w tej doniosłej uroczystości, ogłasza radosną zapowiedź informując, iż w niedługim czasie Patronem Szkoły będzie Ks Kan D. Maj, a O. Krzysztof Łaszcz prosi o świadectwa potrzebne do procesu beatyfikacji naszego niezapomnianego i tak bardzo przez wszystkich kochanego Księdza. Cieszę się na tę wiadomość, że szkole będzie wkrótce patronował Ksiądz – człowiek o niezłomnym charakterze, o bardzo silnej osobowości, w której życiorys została wpisana bolesna część historii naszego narodu. To prawdziwy wzór do naśladowania teraźniejszych i przyszłych pokoleń.
Ślę gorące podziękowania,
wraz ze swoją rodziną, dla Ks Jerzego Krawczyka za wydanie książki pt. Ks. D. Maj Kapłan Serca Bożego, która jest odzwierciedleniem prawdy o życiu tak wspaniałego księdza zasługującego na wieczną pamięć i będę się modliła aby został uznany przez Stolicę Apostolską Świętym i zaliczony był w poczet Wszystkich Świętych w niebie.
Z poważaniem dla internautów
Stanisława Misztal.
0 komentarzy