Mija 72 lat od czasu, kiedy w dniach 11-18 maja 1944 roku żołnierze II Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa stoczyli we Włoszech zwycięski bój o Monte Cassino. Monte Cassino to miejsce szczególne dla każdego Polaka, naznaczone krwią i męstwem polskich żołnierzy, to miejsce, gdzie zawsze maki będą już czerwieńsze, „bo z polskiej wzrosły krwi”
18 maja 1944, o godzinie 11.45, na ruinach klasztoru na masywie Monte Cassino, zatknięto polską flagę.
Po paru minutach nadleciał amerykański myśliwiec Mustang, którego pilot zrzucił bukiet biało-czerwonych róż.
W ten symboliczny sposób Alianci oddali hołd poległym Polakom, ich męstwu i ofiarności..

Pierwsze uderzenie alianckie na Cassino, prowadzone przez oddziały brytyjskie, amerykańskie i francuskie, rozpoczęło się 17 stycznia 1944. Zostało krwawo odparte. Równie niewielkie powodzenie przyniosła próba obejścia obrony niemieckiej poprzez desant pod Anzio, za linią Gustawa.
Drugie uderzenie rozpoczęło się w połowie lutego – prowadzić je miały oddziały nowozelandzkie, indyjskie, brytyjskie i francuskie. 15 lutego 1944 klasztor Monte Cassino został zniszczony zmasowanym nalotem ciężkich bombowców. Rozkaz wydali dowódcy alianccy, którzy byli przekonani, że Niemcy wykorzystują klasztor jako punkt obserwacyjny, na co nie ma żadnych dowodów. Wręcz przeciwnie, zasługą niemieckiego dowódcy było uratowanie z klasztoru dzieł sztuki i ewakuacja ocalałych cywilów. Zrujnowany klasztor obsadzili po nalocie obrońcy, znacznie poprawiając swoje położenie. Ataki piechoty zostały krwawo odparte.
Czwarta, decydująca bitwa, której rozpoczęcie zaplanowano na noc z 11 na 12 maja 1944 miała odmienny charakter. Przede wszystkim tym razem zaplanowano uderzenie na całym lewym skrzydle włoskiego frontu, od masywu Monte Cassino po wybrzeże Morza Tyrreńskiego. Od prawej miały nacierać oddziały amerykańskie, następnie Francuski Korpus Ekspedycyjny, potem oddziały indyjskie i brytyjskie, wreszcie II Korpus Polski, który nacierał na najtrudniejszym odcinku – jego zadaniem było uderzenie od północy na grzbiet górski łączący pozycje niemieckie z klasztorem Monte Cassino.
Najbardziej zacięte walki toczyły się na prawym skrzydle II Korpusu o grzbiet zwany ”Widmo”. Obrona niemiecka opierała się na niewielkich schronach z bronią maszynową, przesłoniętych gęstymi polami minowymi i osłanianymi ogniem moździerzy oraz artylerii.
– To był szereg bunkrów, na trzech ludzi każdy. Z wąską strzelnicą, z karabinem maszynowym lub miotaczem ognia w środku. Były one rozrzucone w trójkąt, tak że ognie się krzyżowały. Przed bunkrami teren był zaminowany i otoczony drutem kolczastym – wspominał uczestnik wydarzeń.
Ten najtrudniejszy odcinek ataku gen. Anders wybrał świadomie, pragnąc, by to zadanie wykonali Polacy. Miała być to także demonstracja polityczna wobec rozwoju wydarzeń. Zwłaszcza oskarżeń Polskich Sił Zbrojnych o bezczynność, zwłaszcza po Lenino.


Krzysztof

Zachowajmy wiarę oraz spokój, pogodę ducha i optymizm we wzajemnych relacjach!

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *