Moje refleksje bycia w Italii

Listopad 1980 r. – Italia w tym czasie kojarzyła mi się z butem na mapie z lekcji geografii, rozmowami pomiędzy moimi rodzicami o panu Dumie. Który po długim oczekiwaniu najbliższych nie wracał z frontu z Włoch. Wszyscy znajomi uznali go za zmarłego, tylko jego żona Aniela uparcie twierdziła, że wróci, a jej miłość i wiara ocali go. Przecież dwójka ich synów potrzebowała ojca, a ziemia gospodarza.

Po prawie dwóch latach od zakończenia wojny powrócił do domu z białą głową , jak gołąbek. Walczył pod Monte Cassino i ocalał. Ilekroć przechodzę cmentarną alejką obok ich mogiły, pochylam nisko głowę w szacunku dla obojga, dla bohatera i tej, która nie wątpiła.

ogrody (47)Tak się złożyło, że jako trzydziestolatka przyjechałam do Italii – za chlebem, bez znajomości języka – było bardzo ciężko. Swoją przygodę z Włochami zaczęłam od Rzymu, potem była Puglia, Emilia Romagna, teraz jestem od paru lat w Toskanii. Wczoraj zliczyłam, że z przerwami spędziłam tu w słonecznej Italii 10 lat. To bardzo dużo, a z drugiej strony to niewiele, jak się pozna lepiej język, ludzi i ich problemy.

Czytaj więcej.

Kategorie: Lokalne

Jerzy Jelcow

Promuję otaczający świat

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *